niedziela, 19 stycznia 2014

Co jest pociągającego w leżeniu i gapieniu się w jeden punkt?

Nie napiszę, że dużo, bo nie jest to pytanie o ilość.
Ale pociągające są bodźce koło ciebie, na które nie musisz reagować. Przelatujące myśli bez konsekwencji w przyszłości. Atrakcyjne są rzeczy, których normalnie się nie dostrzega. Nagłe olśnienia. Ten balans pomiędzy jawą a wyobraźnią. Przebywanie na granicy świadomości i nieświadomości. Bycie na granicy snu, chociaż wcale nie chce się spać. Ta zajmująca struktura punktu, w którym utkwione są oczy. Możliwość zignorowania potrzeby zmiany pozycji, świadoma możliwość.

Każdy widzi ten punkt inaczej. Każdego pociąga co innego w tym małym punkciku. I to też jest pociągające. Bo nicnierobienie to inna kategoria.

Chciałabym, żeby każdy wiedział, co go pociąga w takim zawieszeniu się. Żeby to wiedział dla własnej satysfakcji i świadomości.

niedziela, 12 stycznia 2014

Pingwin Bawi Się W Poetkę (4)


Posłuchaj

Wszyscy dookoła mówią i mówią.
Jeśli mają coś do powiedzenia - mówią.
Jeśli nie mają - mówią.
Jeśłi nie ma to najmniejszego sensu - mówią.
Jeśli to, co mówią ma sens - nikt ich nie rozumie.
I tak poczucie sensu zanika w naszej ogólnoświatowej społeczności.
Byle tylko coś powiedzeić, byle tylko ktoś usłyszał i został ogłuszony bezsensownym krzykiem.
Byle jak najwięcej.
Byle jak najgłośniej.
Byle jak.
Bez sensu.
O wszystkim.
O niczym.
Z uczuciem.
Beznamiętnie.

Ale po co?

niedziela, 5 stycznia 2014

Ed Sheeran - I See Fire, czyli Co Rozbrzmiewa Na Krze(4)

http://www.youtube.com/watch?v=DzD12qo1knM
Piosenki Eda Sheerana wydają mi się nudnie jednakowe. Ta zrobiła na mnie jakiekolwiek wrażenie, bo została puszczona w dobrym momencie. kto by pomyślał, że końcowe napisy drugiej części Hobbita to dobry moment?
Ano tak. Wcisło w fotel i nie pozwoliło wstać.

Och! Nowy rok!

Nowy rok = postanowienia!
I znowu wszyscy się zarzekają, że będą lepsi, dla siebie, dla innych i inne cuda na kiju, czyli generalnie dążenie do wyidealizowanego obrazu, bo nowy rok i jakoś można go zacząć inaczej niż zwykle. Chociaż i tak każdy rok kończymy tak samo.

 Czy zmiana jednej cyfry, w porywach do dwóch, na koncu daty ma aż tak dużą siłę motywacyjną dla ludzi? Czemu nie zacząć wszystkiego od nowa od następnej sekundy czy minuty?

Dla mnie nowy rok to tylko następny dzień, w którym podejmuje się decyzje o następnych dniach. Jak każdego dnia. Co ma do tego data? Życie i czas nie zwracają na to uwagi, cały czas zmierzają w nieokreślonym kierunku i nie mają zamiaru się zatrzymywać. Ciekawy cel - dotrzeć tam, gdzie rozpęd nas wyrzuci, gdzie zgodnie z prawami fizyki będziemy za chwilę. Gdzie wszyscy będą w tym samym momencie, a gdy dotrzemy do kolejnego celu nie będzie już nikogo. Po prostu w każdej chwili być, bez względu na to gdzie i w jakiej sytuacji. Istnieć pomimo wszystko, ale zgodnie ze wszystkim. Nie czekać na zmianę cyfry, która nie ma żadnego znaczenia, istnieć, żyć.

Może warto zacząć od tego, żeby rok skończył się inaczej?