Świerk cudownie pachnie i niemiłosiernie kłuje. No, to dzisiaj tak świerkowo.
Lubię sprawiać ludziom przyjemność. Nie, dajcie spokój z tym altruizmem, tylko niektórym ludziom, a na moje szczęście nie jest ich zbyt dużo.
Święta Bożego Narodzenia - z nazwy celebracja narodzin Jezusa Chrystusa. Ale nie tylko - okazja do spotkania się, pogadania, okazja do posprzątania całego domu, okazja do pochwalenia się zasobnością portfela, okazja do najedzenia się dobrych rzeczy, zwykły dzień albo kolejna okazja, żeby sprawić komuś radość.
Dla mnie z wymienionych Święta to okazja do zjedzenia dobrych rzeczy i kolejna, aby sprawić komuś radość. Są jednostki, które uważają, że im prezent droższy, tym lepszy. Oczywiście, jakość to priorytet. Jednak w moim przekonaniu chodzi tu o poświęcony czas, o pomyślenie o obdarowywanej osobie, co by ją mogło ucieszyć materialnie. Niematerialna przyjemność jest na każdy pozostały dzień roku, na święta ogólnie rozumiane jako imieniny, Gwiazdka, urodziny - materialna, dla równowagi i pewnego podkreślenia wyjątkowości. Drogi prezent bez jakiegokolwiek pomyślunku, ot tak żeby nie było, że nie było, pierwszy z brzegu, może się spodoba, w końcu tyle kosztował - najgorsza rzecz w tym temacie.
To właśnie poświęcony czas, poszukiwanie, zastanawianie się jest esencją prezentu, to jest kolejny ze sposobów wyrażania miłości, troski czy sympatii.
Dawanie prezentów to jedno, a dostawanie to drugie.
Lubię. Lubię wiedzieć, że komuś w tym kolejnym sposobie mimo wszystko nie przeszkodził brak czasu, brak pomysłu czy brak chęci. Sam prezent może mi się nie do końca podobać, ale wtedy ma dla mnie niepowtarzalną wartość. Nienawidzę dostawać prezentów takich "na siłę", żeby coś było. Takich bezosobowych, martwych. Po których widać, że ktoś ani włożył, ani chciał włożyć, ani nawet widział potrzebę włożenia wysiłku w to. Wolałabym wtedy nic nie dostać. W przypadku kogoś, kogo obdarowałam i jako, że wzajemność mi bardzo odpowiada, to jakoś to zniosę, z godnością, bo po to ją mam. Nie wiem, może ktoś całą tą sprawę prezentów widzi inaczej, ma inny system wartości niż ja w tym temacie. Godność. Duszą cię w gardle zawiedzione nadzieje, że może w tym roku jest ktoś, kto pomyślał o tobie w ogóle, albo nie jako o kolejnym punkcie z listy do odbębnienia, ale masz godność i władzę nad mimiką. Godność masz, pamiętasz?
No, to pamiętaj.
Więc ja usiądę tutaj, zaczynając dwa pierwsze zdania od "bo" i "więc'.
sobota, 12 grudnia 2015
poniedziałek, 16 listopada 2015
Pingwin bawi się w poetkę, znowu.
To nie jest nowy wiersz. Nie wiem, kiedy go napisałam(pardon, już wiem), wiem dla kogo, po co i że nadal jest aktualny - i będzie do końca. Cały czas odnajduję elementy pewnej układanki, która choć na szczęście minęła bezpowrotnie, to dalej ma znaczenie.
Jestem sobie niepogodą
21 IV 2015
Od Petrarki się czołgając
Myślałam, że latam.
Ale ani lód mnie nie palił,
ani ogień nie mroził.
Choć prawei umarłam,
to żyłam cały czas.
Wolną będąc, czułam się spętana
- Nie wiedziałąm czym.
Paradoksy?
Nie, skądże znowu.
Oczami widziałam
Języka używałam.
Ale włosy sprytnie związałam.
Raczej w tobie, kochanie
nie byłam zakochana.
Jestem sobie niepogodą
21 IV 2015
Od Petrarki się czołgając
Myślałam, że latam.
Ale ani lód mnie nie palił,
ani ogień nie mroził.
Choć prawei umarłam,
to żyłam cały czas.
Wolną będąc, czułam się spętana
- Nie wiedziałąm czym.
Paradoksy?
Nie, skądże znowu.
Oczami widziałam
Języka używałam.
Ale włosy sprytnie związałam.
Raczej w tobie, kochanie
nie byłam zakochana.
poniedziałek, 8 czerwca 2015
Local Heros - Pomaluj nasz świat!
Z racji, że Pingwin wyjrzał z gawry spod sterty roznych rzeczy, apeluje:
Tak, to będzie coś w rodzaju reklamy.
LOCAL HEROS.
SIEDLCE - POMALUJ NASZ ŚWIAT.
OBEJRZEĆ FILM.
GŁOS ODDAĆ.
E-MAIL WYSTARCZY, SERIO.
ŁADNIE PROSZĘ.
NAWET BARDZO ŁADNIE.
Link, czyli najważniejsze, tutaj: https://localheroes.pnwm.org/gallery/index/id/838935702828084
Apeluję i wracam pod stertę pozostałą po wygrzebaniu się spod pierwszej.
Tak, to będzie coś w rodzaju reklamy.
LOCAL HEROS.
SIEDLCE - POMALUJ NASZ ŚWIAT.
OBEJRZEĆ FILM.
GŁOS ODDAĆ.
E-MAIL WYSTARCZY, SERIO.
ŁADNIE PROSZĘ.
NAWET BARDZO ŁADNIE.
Link, czyli najważniejsze, tutaj: https://localheroes.pnwm.org/gallery/index/id/838935702828084
Apeluję i wracam pod stertę pozostałą po wygrzebaniu się spod pierwszej.
wtorek, 21 kwietnia 2015
"Drugie" miejsce
Drugie miejsce.
Najgorsze, jakie się może przytrafić. Nawet czwarte miejsce tak nie boli, kiedy na wyniku bardzo ci zależy.
Co z tego, że jesteś na podium. I tak jest ktoś lepszy od ciebie i ktoś gorszy, kto też na tym podium jest. To jedyna lokata, która nie ma powodu do radości. Pierwszy cieszy się, że wygrał, trzeci, że jest na podium, że się jeszcze załapał.
Nie trzeba mieć literalnie drugiego miejsca, żeby być na tym drugim miejscu.
Lista laureatów jest czytana od końca, nie słyszysz swojego nazwiska, jest już coraz bliżej pierwszego miejsca, dalej nie słyszysz, że chodzi o Ciebie, druga lokata (Borze Zielony, proszę, błagam, tylko nie ja, jeszcze nie teraz...)... i wczytują Ciebie. Nosz kurwa mać! Przyklejasz sztuczny uśmiech, choć najchętniej rozpłakałbyś się. Z bezsilności, z żalu, że znowu zabrakło, że znowu nie byłeś wystarczająco dobry, aby ktoś uznał cię za najlepszego. W głowie masz już po chwili całą litanię przekleństw, a gdy jest już po wszystkich formalnością, przełykasz gorzkie łzy po kolejnej zmarnowanej w życiu szansie i zawiedzionych nadziejach. Gratulacje pomieszane z kondolencjami. Jak masz spojrzeć w oczy tym, którzy w ciebie wierzyli? Jak im powiedzieć, że nie wygrałeś, że przegrałeś tak naprawdę, że drugie? Co teraz?
Teraz jedziesz do domu, że świadomością, że "znowu w życiu mi nie wyszło", jak to śpiewał Cugowski.
Jeśli jest szansa za rok, to masz w planach zasuwanie do uśmiechniętej śmierci albo wygranej. Ale najpierw zaszyć się w zacisznym miejscu i przeboleć porażkę w taki sposób, aby nikt nie widział.
Co z tego, że wszyscy są dumni. Znowu nie wyszło.
Najgorsze, jakie się może przytrafić. Nawet czwarte miejsce tak nie boli, kiedy na wyniku bardzo ci zależy.
Co z tego, że jesteś na podium. I tak jest ktoś lepszy od ciebie i ktoś gorszy, kto też na tym podium jest. To jedyna lokata, która nie ma powodu do radości. Pierwszy cieszy się, że wygrał, trzeci, że jest na podium, że się jeszcze załapał.
Nie trzeba mieć literalnie drugiego miejsca, żeby być na tym drugim miejscu.
Lista laureatów jest czytana od końca, nie słyszysz swojego nazwiska, jest już coraz bliżej pierwszego miejsca, dalej nie słyszysz, że chodzi o Ciebie, druga lokata (Borze Zielony, proszę, błagam, tylko nie ja, jeszcze nie teraz...)... i wczytują Ciebie. Nosz kurwa mać! Przyklejasz sztuczny uśmiech, choć najchętniej rozpłakałbyś się. Z bezsilności, z żalu, że znowu zabrakło, że znowu nie byłeś wystarczająco dobry, aby ktoś uznał cię za najlepszego. W głowie masz już po chwili całą litanię przekleństw, a gdy jest już po wszystkich formalnością, przełykasz gorzkie łzy po kolejnej zmarnowanej w życiu szansie i zawiedzionych nadziejach. Gratulacje pomieszane z kondolencjami. Jak masz spojrzeć w oczy tym, którzy w ciebie wierzyli? Jak im powiedzieć, że nie wygrałeś, że przegrałeś tak naprawdę, że drugie? Co teraz?
Teraz jedziesz do domu, że świadomością, że "znowu w życiu mi nie wyszło", jak to śpiewał Cugowski.
Jeśli jest szansa za rok, to masz w planach zasuwanie do uśmiechniętej śmierci albo wygranej. Ale najpierw zaszyć się w zacisznym miejscu i przeboleć porażkę w taki sposób, aby nikt nie widział.
Co z tego, że wszyscy są dumni. Znowu nie wyszło.
niedziela, 12 kwietnia 2015
Pingwin bawi się w poetkę, numer nie pytajcie który, i tak nie będę liczyć.
Żywioł
Staram się być jak woda
Obmywając twoje myśli z codzienności
Staram się być jak ogień
Rozpalając w tobie krew
Staram się być jak powietrze
Będąc kiedy mnie potrzebujesz
Staram się być jak ziemia
Abyś mógł o mnie oprzeć zmęczone zmysły
Obmywając twoje myśli z codzienności
Staram się być jak ogień
Rozpalając w tobie krew
Staram się być jak powietrze
Będąc kiedy mnie potrzebujesz
Staram się być jak ziemia
Abyś mógł o mnie oprzeć zmęczone zmysły
Jestem dla Ciebie
Żywiołami
W jednym człowieku
W paru myślach
Czasem słowach
A czasem w dwojgu nas
Żywiołami
W jednym człowieku
W paru myślach
Czasem słowach
A czasem w dwojgu nas
niedziela, 29 marca 2015
"Girl with one eye" Florence and The Machine , czyli co rozbrzmiewa na krze
A jak wielu teraz rzuciłabym ich wyłupione oko pod nogi, oddając im je? Może nie chciałabym mieć po nich pamiątki, już nie chciałabym.
Listy, jak wspomniałam, nie ma. Ale jest szpadel.
Strzeż się szpadla i tego, co po jego drugiej stronie.
poniedziałek, 9 marca 2015
O jajach.
Drodzy robiący sobie tzw. "jaja", jak to się potocznie mawia.
Już je ucięli, czy jeszcze Wam nie urosły?
Już je ucięli, czy jeszcze Wam nie urosły?
środa, 18 lutego 2015
Pingwin bawi się w poetkę, numer następny proszę!
Nie mam słów w głowie
Nie lubię słów.
Nie umiem ich używać
Tak, żeby ktoś zrozumiał
Mam zbyt rozbiegany umysł
Mam zbyt wiele możliwości
Mam zbyt wiele dróg
Nie umiem ich używać
Tak, żeby ktoś zrozumiał
Mam zbyt rozbiegany umysł
Mam zbyt wiele możliwości
Mam zbyt wiele dróg
Paradoksalnie
Używam ich, aby powstał przekaz
Nie znam słów
Znam przekazy
Nie znam myśli
Znam odczucia
Ale one są tylko moje
Znam przekazy
Nie znam myśli
Znam odczucia
Ale one są tylko moje
Są tacy, którzy rozumieją
Za którymi tęsknię
Którzy tęsknią
Za którymi tęsknię
Którzy tęsknią
Wiem
co czują.
co czują.
Nie wiem
co myślą.
co myślą.
Nie znają moich myśli
A wiedzą, co myślę.
A wiedzą, co myślę.
A gdy przestaję myśleć
Nic więcej oprócz nich nie potrzebuję.
Nic więcej oprócz nich nie potrzebuję.
Powiedzmy, że latające Pingwiny mają skłonność do nadmiernego pisania wierszy. To skrzydłem, to płetwą. Z bałaganu też wychodzą wiersze, a co. Takie ładne białe, wyczyszczone.
Tak wygląda latanie Pingwinów, jeśli ktoś się pyta.
sobota, 7 lutego 2015
Theme of Laura, czyli co rozbrzmiewa na krze
Theme of Laura - YouTube
Ktoś mnie zaraził. Zaraził na tyle, żeby wziąć gitarę, odpalić songsterra i wziąć naukę partii gitary akustycznej za punkt honoru Pingwina. Jedna z tych piosenek, do których trzeba się przekonać i pokochać.
Piosenka z gry fabularnej z domieszką horroru - Silent Hill 2. W gry nie gram(jak mogę?!), horrorów nie lubię(Apage Satana! Kysz, kysz, kysz!), piosenki jeszcze nie umiem,
Jeszcze.
Ale się nauczę, proszę Ktosia.
Można potraktować jako aksjomat.
Ktoś mnie zaraził. Zaraził na tyle, żeby wziąć gitarę, odpalić songsterra i wziąć naukę partii gitary akustycznej za punkt honoru Pingwina. Jedna z tych piosenek, do których trzeba się przekonać i pokochać.
Piosenka z gry fabularnej z domieszką horroru - Silent Hill 2. W gry nie gram(jak mogę?!), horrorów nie lubię(Apage Satana! Kysz, kysz, kysz!), piosenki jeszcze nie umiem,
Jeszcze.
Ale się nauczę, proszę Ktosia.
Można potraktować jako aksjomat.
sobota, 24 stycznia 2015
Apokalipsa
Przez cały czas od pojawienia się mozliwości zapisu powstało naprawdę wiele wizji końca świata.
Ale po co?
Nie wystarczy poczekać, aż nasz własny świat runie?
Trzeba w tą zagładę od razu mieszać całą ludzkość, czy nawet kosmos?
Dla mnie świat kończy się codziennie, i codziennie powstaje na nowo. Jakoś tak jeszcze sam z siebie.
Pozostałe matrixy muszą jeszcze poczekać, póki co rzeczywistość obezwładnia zmysły niczym najmocniejszy narkotyk.
Ale po co?
Nie wystarczy poczekać, aż nasz własny świat runie?
Trzeba w tą zagładę od razu mieszać całą ludzkość, czy nawet kosmos?
Dla mnie świat kończy się codziennie, i codziennie powstaje na nowo. Jakoś tak jeszcze sam z siebie.
Pozostałe matrixy muszą jeszcze poczekać, póki co rzeczywistość obezwładnia zmysły niczym najmocniejszy narkotyk.
Subskrybuj:
Posty (Atom)